Rozmowa Jana Pichety z dyrygentem Chóru Mieszanego “Hejnał Mazańcowice” Krzysztofem Przemykiem.
– W 2016 roku obchodzili Państwo jubileusz 50-lecia działalności chóru „Hejnał Mazańcowice”. Pan natomiast świętował 25-lecie pracy artystycznej. Jakie wydarzenia uważa Pan za najbardziej istotne – z jednej strony dla chóru, z drugiej – dla Pana w ciągu tych lat?
– Bardzo istotny dla mnie i dla chóru jest udział w konkursach i festiwalach, to bardzo nas motywuje do dalszej do pracy. Każdy koncert jest dla nas ważnym wydarzeniem, jednak konfrontacja umiejętności dodaje nam motywacji. Ważne są także wymiany kulturalne z innymi zespołami – osobiste przyjaźnie zostają na długo.
– Kalendarz wydarzeń zespołu przewiduje koncerty, organizację warsztatów chóralnych, udział w nich oraz w koncercie inauguracyjnym Międzynarodowego Festiwalu Chórów im. Kazimierza Fobera “Gaude cantem”. Łączenie występów lokalnych z koncertami festiwalowymi oraz udziałem w warsztatach muzycznych wskazuje, że stara się Pan o rozwój artystyczny swych chórzystów. Jak jest to możliwe, jeśli większość z nich nie ma zawodowego przygotowania muzycznego?
– To są próby i próby, i próby… dwa, a czasami trzy razy w tygodniu).
– Biorą Państwo udział w podróżach artystycznych po wielu krajach Europy. Czy występy w tak pięknych miejscowościach jak Wenecja, Padwa, Udine, Loreto, Matera czy Crotone służą bardziej poznaniu architektury lub sztuki, czy wpływają także na muzyczną kulturę członków zespołu?
– Podczas każdej podróży artystycznej podziwiamy piękno przyrody i architektury danego kraju, ale najważniejsza jest muzyka. Bardzo często koncertujemy z zaprzyjaźnionymi zespołami (często śpiewając wspólnie jako połączone chóry), co pozwala nam na poznanie ich kultury muzycznej.
– Tegoroczna jesienna wyprawa z Mazańcowic na Cypr była bardzo krótka. Czy jest sens lecieć na krańce Morza Śródziemnego, żeby wrócić za parę dni?
– Byliśmy na Cyprze od 9 do 15 listopada. Festiwal co prawda trwał tylko dwa dni, ale były próby i wycieczki. W zeszłym roku to my gościliśmy tak samo długo chór Aris z Limassol, a teraz oni nas. Było pięknie. Odpowiadając na pytanie: czy jest sens lecieć na parę dni? Tak, ale na zorganizowany koncert lub festiwal, na którym możemy zaprezentować kulturę polską.
– Na stronie internetowej zespołu widać, że zaangażowanie grupy jest bardzo duże. “Słusznie zauważono, że każde 10 lat systematycznych prób po cztery godziny tygodniowo to… rok (nieodpłatnej) pracy na pełny etat – co, według stażu, powinno się liczyć każdemu chórzyście do wcześniejszej emerytury”! Czy Pan podziela zdanie swych podopiecznych? Innymi słowy: czy zasłużyli na wcześniejszą, dobrze płatną emeryturę?
– Zasłużyli. To jest ciężka praca i poświęcenie, ale uczy dyscypliny i poczucia odpowiedzialności za grupę.
– Jest Pan kierownikiem mazańcowickiej filii Gminnego Ośrodka Kultury w Jasienicy, organistą, dyrygentem, prezesem Bielskiego Oddziału Polskiego Związku Chórów i Orkiestr, dyrektorem artystycznym kilku znaczących festiwali muzycznych, w tym Międzynarodowego Festiwalu Orkiestr Dętych „Złota Trąbka” oraz Międzynarodowego Festiwalu Chórów im. Kazimierza Fobera „Gaude Cantem” w Bielsku-Białej. Wygląda na to, że Pan jest bardzo zapracowany. Jak Pan godzi tak wiele różnorodnych obowiązków z życiem rodzinnym?
– W chórze śpiewa moja żona, moje dzieci, mój brat, więc pracując z chórem, rodzinę mam przy sobie, a pracując społecznie dla PZChiO i organizując te wszystkie festiwale, mam ich wsparcie. W większości imprez organizowanych przeze mnie chór “Hejnał” bierze udział, więc i rodzina też.
– Jednym z najważniejszych festiwali chóralnych w kraju jest Międzynarodowy Festiwal Chórów im. Kazimierza Fobera „Gaude Cantem”, gdyż biorą w nim udział najlepsze zespoły śpiewacze z niemal wszystkich krajów Europy. Jakie zespoły pragnie Pan zaprosić?
– Jest bardzo wiele świetnych chórów w Polsce i na świecie, które chciałbym zaprosić na festiwal. Zespoły patrzą na wysokość nagród i atrakcyjność festiwalu. Jak będą pieniądze na nagrody, to będziemy mieć dobre zespoły. Zwykle zapraszam zespoły zaprzyjaźnione lub zaprzyjaźnionych dyrygentów. Oprócz tego co roku wysyłamy zaproszenia do chórów na całym świecie (mamy sporą bazę adresów internetowych zespołów), umieszczamy informacje na portalach społecznościowych i stronach internetowych.
– Współpracujecie z wieloma chórami w Europie. Od jakich zespołów Pańscy chórzyści mogą się najwięcej nauczyć?
– Podziwiamy wiele chórów – chóry państwa Borowskich, Harmonię z Cieszyna itd. To jest trudne pytanie, bo współpraca polega zwykle na wspólnych koncertach, a nie na warsztatach.
Zawsze można coś podpatrzeć i ulepszyć.
– Co zrobić, żeby podnieść żenujący w Polsce poziom edukacji muzycznej czy w ogóle artystycznej?
– To musi zmienić Ministerstwo Edukacji Narodowej. W szkołach nie ma chórów, plastycy uczą muzyki, a muzycy plastyki. KATASTROFA. Jest ogólnopolski program „Śpiewająca Polska”, skierowany właśnie do chórów szkolnych, ale niestety nie wszystkie szkoły chcą w tym uczestniczyć (w naszym regionie jest ich bardzo mało).
– Mieszkańcy Mazańcowic garną się do chóru czy raczej do piłki nożnej?
– Piłka wygrywa, ale nie narzekam.
– Na czym polega atrakcyjność Pańskiego chóru?
– Dobre pytanie, sam nie wiem, może repertuar, wyjazdy, atmosfera w zespole, radość ze śpiewania.
– Co Pan zrobił, że tak świetna sopranistka jak Joanna Korpiela-Jatkowska śpiewa z chórem?
– Chodziłem z nią 12 lat do szkoły, więc musi. A tak poważnie, to prowadzi w chórze zajęcia z emisji głosu i po prostu lubi z nami śpiewać.
– Wiele chórów mocno się starzeje. Czy jest Pan w stanie przeciwdziałać temu? Czy raczej chóry Śląska Cieszyńskiego są na wymarciu…
– Jest sporo chórów seniora, ale i młodych nie brakuje. Ja mam przekrój w swoim zespole – od gimnazjum do seniorów. Dla młodych w chórze musi się coś dziać (koncerty, festiwale, wyjazdy, wspólne imieniny, urodziny, warsztaty chóralne, no i sukcesy na konkursach) i staram się im to zapewnić. Staram się pracować z młodzieżą od podstawówki.